fbpx
  • Czcionka: A A+ A++
  • Interlinia: zresetuj wielkość interlinii włącz większą interlinie+
  • Kontrast: włącz kontrast wyłącz kontrast
  • Mapa strony: mapa strony
images/Informatyka_pliki/baner-maly-na-strone-ans.png

Haptic, czyli joystic przekazujący bodźce dotykowe ze sterowanego obiektu do użytkownika lub pomysł na poprawę aerodynamiki airbusa – to nie tematy rozważań w czasopismach naukowo-technicznych, tylko tematy prac dyplomowych absolwentów mechaniki i budowy maszyn Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Koninie. Projekt pierwszego jest już gotowy, nad drugim trwają wstępne prace.
 
Nie trzeba być od razu studentem politechniki, by mieć świetne pomysły i wsparcie doświadczonych specjalistów – podkreśla prof. dr hab. Edward Pająk, dyrektor Instytutu Technicznego PWSZ w Koninie, instytutu, który prowadzi kierunek zamawiany mechanika i budowa maszyn. – Warto jednak pamiętać, że kształcenie u nas odbywa się w ścisłym związku z politechniką, by potem nasi absolwenci mogli kontynuować studia na politechnice i do uzyskanego w PWSZ w Koninie tytułu zawodowego inżyniera dodać magistra, a nawet wyższe stopnie naukowe – profesor wybiega myślą w przyszłość, a trochę też kusi maturzystów. Przypomina, że w każdym z nas jest trochę inżyniera. – Widać to już u dzieci, które w czasie zabawy podejmują działalność mikroinżynierską, kiedy składają samochodzik lub budują konstrukcje z klocków lego – zwraca uwagę.
Żeby się jednak na poważnie wziąć za pracę inżyniera, trzeba mieć podstawy. – Matematyka i fizyka to podstawa wszystkich nauk technicznych – Tadeusz Tylak, wicedyrektor IT i matematyk z kilkudziesięcioletnim doświadczeniem pedagogicznym nie pozostawia wątpliwości co do znaczenia nauk ścisłych. Niestety, przez wiele lat matematyka nie była przedmiotem obowiązkowym na maturze i to się teraz mści. Wielu boi się zmierzyć ze studiami na kierunkach technicznych, gdzie większość przedmiotów właśnie na matematyce i fizyce się opiera. – Nie taki diabeł straszny – oswaja jednak obawy matematyk. – Jeśli ktoś ma z nimi negatywne doświadczenia, potrafimy to zmienić, a braki można uzupełnić na pierwszym roku studiów, ponieważ organizujemy dla „mechaników” zajęcia wyrównawcze – zachęca.
Studia inżynierskie na mechanice i budowie maszyn trwają trzy i pół roku, czyli siedem semestrów. Przez pierwsze cztery wszyscy studenci tego kierunku mają takie same zajęcia, ale od piątego przedmioty się różnicują, ponieważ zaczyna się kształcenie na wybranej specjalności. W PWSZ są cztery.
Konstrukcja i technologia maszyn kształci specjalistów od opracowania dokumentacji związanej z budową maszyn, którzy mogą liczyć na pracę w biurach konstrukcyjnych lub technologicznych. – Dokumentacja konstrukcyjna dotyczy tego, co będzie produkowane, a technologiczna – w jaki sposób wykonywane, na przykład, elementy silnika – tłumaczy w uproszczeniu prof. Pająk.
Maszyny i urządzenia energetyczne, druga ze specjalności, jest wyraźnie nakierowana na konstrukcję i technologię takich urządzeń energetycznych, jak pompy, turbiny, wymienniki ciepła. Absolwent ma więc zdefiniowany kierunek pracy, co uwzględnia specyfikę naszego regionu i tradycje rodzinne. – Wielu studentów wybiera tę specjalność, bo liczy na pracę w elektrowniach, po rodzicach – przyznaje dyrektor IT.
Nową specjalnością jest przygotowanie i organizacja produkcji. Uruchomiono ją z myślą o inżynierach-mechanikach, którzy będą pracować w mniejszych firmach, gdzie inżynier musi być i konstruktorem, i technologiem, i jeszcze potrafić organizować i zarządzać działalnością firmy. To również specjalność dla tych, którzy mają pomysł na własny biznes i znając współczesne metody organizacji produkcji, sami go poprowadzą.
Natomiast automatyzacja urządzeń, czwarta ze specjalności, zainteresuje przyszłych projektantów maszyn i urządzeń pod kątem ich automatyzacji i oczywiście obsługi oraz serwisowania.
Kierunek mechaniczny w PWSZ nadal jest zdominowany przez mężczyzn, ale … – Na pierwszy rok mijającego właśnie roku akademickiego przyjęliśmy 85 studentów, w tym osiem kobiet – mówi z błyskiem w oku Tadeusz Tylak. – W ciągu roku liczba studentów spadła do 64 osób, ale nadal jest wśród nich osiem pań. Przewidujemy, że nawet jeśli po czerwcowych egzaminach i zaliczeniach na drugi rok zostanie mniej osób, to na pewno nie ubędzie naszych dziewczyn – kończy myśl i dodaje – Chętnie widzielibyśmy ich tu więcej. Dobrze się uczą i chętnie chodzą na warsztaty, nie boją się praktyk przy maszynach i w zakładach.
 – Nie należy jednak kojarzyć inżyniera-mechanika z niegdysiejszym „fachowcem” – zastrzega dr Robert Cieślak, starszy wykładowca w IT. – Dziś to praca przy komputerze, zarówno przy projektowaniu jak i obsłudze zautomatyzowanych obrabiarek, robotów przemysłowych i sterowanych numerycznie maszyn – wyjaśnia.
Dlaczego warto być inżynierem? – Bo można zaspokoić drzemiącą w wielu z nas ciekawość odkrywcy, bo wyniki pracy są namacalne, bo rynek potrzebuje inżynierów, a i zarobki są dobre – wymienia jednym tchem zalety tego zawodu prof. Pająk.
 
Maria Sierakowska