Za jednym zamachem zmierzy masę ciała, masę mięśni szkieletowych, masę tkanki tłuszczowej, zarówno tej widocznej, potocznie nazywanej „oponką”, jak i tej ukrytej w najgłębszych zakamarkach ciała. Co więcej, zanalizuje je wraz z wieloma innymi parametrami, i to w rozbiciu na poszczególne segmenty ciała.
Kto odwiedził gabinet dietetyka, ten spotkał się już z urządzeniem do pomiaru składu ciała. Nasi studenci dietetyki i zdrowia publicznego, przygotowując się do zawodu, korzystali do tej pory z analizatora Tanita. Od tego roku akademickiego mają do dyspozycji sprzęt ACCUNIQ BC 380, który może nie jest rolls-roycem na swoim polu, ale dobrej klasy mercedesem już tak. Kosztował 28 tys. złotych. Uczelnia kupiła go dzięki dofinansowaniu z ministerialnego projektu „Inicjatywa wsparcia dążenia do doskonałości”.
Studentki I roku zdrowia publicznego (ZP) pracę z nim bardzo chwalą. Od początku października uczą się jego obsługi, i – co istotniejsze – analizy danych. Najpierw na sobie. Ostatnie pomiary robiły dwa tygodnie temu. Studentka Natalia Sekrecka bosymi stopami staje na metalowym podeście, a w ręce bierze metalowe uchwyty przypominające rowerowe manetki. Po chwili z drukarki wychodzi kartka pełna danych. – O! Prawa noga mi przytyła o pięć gramów – śmieje się, patrząc na swój wydruk. – Tę niewielką różnicę da się zauważyć, ponieważ analizator zachowuje wyniki poprzednich badań i wskazuje zmiany, jakie zaszły w stosunku do nich – wyjaśnia prowadząca zajęcia Ewa Grabarczyk-Szewczyk, menedżerka kierunku dietetyka.
Zakres możliwości analizatora jest bardzo szeroki. Oprócz wymienionych na wstępie parametrów, mierzy również podstawową przemianę materii, całkowity wydatek energii, słynny wskaźnik BMI, a także poziom białka, minerałów i wody wewnątrzkomórkowej. – Przy okazji wyjaśnię, że nie da się, dla potrzeb pomiaru, podnieść jej poziomu w organizmie przez wypicie jednym haustem butelki wody tuż przed badaniem. Wtedy wzrośnie tylko masa ciała – przestrzega wykładowczyni. Czyli nawadniać się trzeba systematycznie i przez cały dzień co jakiś czas pić po kilka łyków.
Uczelniany analizator jest stacjonarny, bardzo czuły i wysoko profesjonalny. – Analizę składu ciała człowieka metodą impedancji bioelektrycznej, bo z taką mamy tu do czynienia, można wykorzystać w diagnozowaniu niedożywienia, leczeniu pacjentów z niedowagą oraz z symptomami niedoborów składników odżywczych, i oczywiście w leczeniu pacjentów otyłych. Pomaga także w monitorowaniu efektów rehabilitacji, a w sporcie daje możliwość indywidualnego dostosowania programu treningowego i planu żywieniowego – wymienia Ewa Grabarczyk-Szewczyk.
Przy okazji zakupu analizatora, uczelnia z tych samych środków wyposażyła pracownię dietetyki w program „Dietetykpro”. To program online do układania jadłospisów. – Pozwala prowadzić poradnię dietetyczną na dowolnym urządzeniu i gdziekolwiek. Wystarczy, by był dostęp do internetu – mówi menedżerka. A studentki, już obyte z jego obsługą, tłumaczą: – Z jego pomocą robimy wywiad żywieniowy, który uwzględnia choroby pacjenta, alergie, przyjmowane leki, tryb życia, a nawet to, że czegoś nie może jeść lub zwyczajnie nie lubi, choćby kalafiora czy kaszy gryczanej – wyjaśnia znad ekranu, na którym widać postępy w układaniu zadanego menu, Beata Zielińska, również studentka ZP. – Bierze nawet pod uwagę sprzęt kuchenny, jaki pacjent ma w domu. Nie każdy ma wypasioną kuchnię, na przykład starsze osoby – dodaje Natalia Sekrecka. Na koniec wywiadu program oblicza docelową masę ciała pacjenta, jego zapotrzebowanie energetyczne oraz odżywcze. Studentki dodają, że ma także bazę produktów i potraw wraz z ich wartością energetyczną i odżywczą. – Ale można do niej dodać inne produkty. Dobrze się na nim pracuje – zapewniają.
aria
Odwiedź nas: Facebook YouTube Instagram Tik-Tok
Spis pracowników